Początek naszej tatrzańskiej wyprawy. W dobrych humorach ruszamy z Kuźnic.
|
Jeszcze tylko zadbać o sprzęt: zawiązać różki na chustce...
|
|
Wspólny rzut oka na urzekający tatrzański widok.
|
Jest bezkonkurencyjny!
|
|
Humory dopisywały nam przez cały czas. Nie trzeba dodawać, komu najbardziej.
|
Ktoś mu powiedział, że najprzystojniejszy jest bez koszulki. Tak już zostało.
|
|
Męskia ekipa. To w tle to nie Morskie Oko...
|
To zdjęcie jest naprawdę fajne. Jeżeli się je ogląda w oryginalnej wielkości...
|
|
Spragnieni hardkorowcy u wodopoju. Toalety powyżej. Za krzakiem. Pamiętaj: nie pod wiatr.
|
0% manipulacji komputerowej. 100% natury. Zdjęcie krajobrazu.
|
|
W drodze na Świnicę podziwialiśmy piękno tatrzańskiej przyrody.
|
Wreszcie doszliśmy. To chyba na szczycie Świnicy...
|
Nad przepaścią (też na Świnicy) spożyliśmy małe conieco.
|
Droga ze Świnicy na Kasprowy. Halszka objawia swoją skejtowską naturę.
|
|
Na Kasprowym Wierchu. Zmęczeni, spisani, ale zadowoleni...
|
Górskie widoki. Chyba zaczynało się robić pózno.
|
|
Wyprawa druga. Dzięcioł konsumuje nad potokiem z wielkim zadowoleniem...
|
Tak mu się uszy trzęsły, że aż okulary spadły mu na dzięcioli nos.
|
|
Jan frasobliwy. "...Jak to było z tą moją mononukleozą...??"
|
Dolina Małej Łąki w całej swej okazałości. Niestety, niezdobyta.
|
|
Krótki odpoczynek przy "Dzienniku Polskim", ale bynajmniej nie five o'clock.
|
Dolina Małej Łąki z nami na pierwszym planie. Tutaj doszliśmy tym razem.
|
|
A potem już obudziliśmy się w zakopiańskim domku Dzięcioła...
|
To ujęcie jest dość dziwne. Nie wiem, co autor miał na myśli...
|
|
To zdaje się ów autor.
|
Janie, ile warzyż?
|